Ashtanga Yoga Forum
Praktykujący, zaciekawieni, zajawieni, żyjący ashtanga jogą:)
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj
Forum Ashtanga Yoga Forum Strona Główna
->
Asany
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
NIE
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Aktualności
----------------
Zajęcia
Warsztaty
Praktyka & Teoria
----------------
Asany
Problemy zdrowotne, kontuzje...
Nauczyciele
Czytelnia
Dieta, kulinaria, styl życia
----------------
Dieta, odżywianie, kulinaria
Ashtanga a inne aspekty życia
Administracja
----------------
Sprawy, pytania i prośby do admina
Różności
----------------
Tzw. Hyde Park
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
msy
Wysłany: Śro 14:24, 04 Lut 2009
Temat postu:
Jesli moge wtracic na temat porannego wstawania, to polecam nastawic budzik mniej wiecej na 4:50 max. Ja mam staszne opory poranne i tylko 4:00-5:00 jest akceptowalna. Organizm sam sie budzi, bo o 4:00 przewod pokarmowy zaczyna pracowac, rozkreca sie i goni do ubikacji. Warto ten wlasnie czas wykorzystac do wstawania z najmnieszym bolem a nawet z ochota
słobak
Wysłany: Pią 21:40, 09 Lis 2007
Temat postu:
I się okazuje, ze ja tez jestem ashtangowym betonem, bo codziennie o 5.45 pobudka, zeby praktyke odbyć.
Zastanwiam sie co ja zrobie jak przyjdzie zacząć pracowac i na 9 do kancelarii zasuwac. Bo bycie tzw. człowiekiem pracy to jest jedno utrapienie, ale bycie płci niewieściej wcale temu nie ustępuje. Sniadanie zjesc, głowe umyc, wysuszyc, make-up, te sprawy, zeby przed cywilizacja sie reprezentowac godnie. Jak z tym wszystkim sie wyrobic? Nie macie tego problemu? (i to nie jest pytanie do Marcina;)
Teraz tez mnie taka zagwozdka dopadła. Mianowicie dwa razy w tygodniu wykład o 8.15. Jak to przeskoczyc? Testowałam kończenie praktyki na navasanie, obeschnięcie i w szaleńczym pędzie wybieg na tramwaj. Ale mija sie to z celem bo bez ciepłego sniadania i prysznicu nie funkcjonuje jak człowiek.
Zacznę więc chyba wstawac wpół do 5 zeby sie ze wszystkim wyrobic. Masakra. I nic mi tu silna wola nie pomaga:(
Vinyasa
Wysłany: Pią 15:43, 09 Lis 2007
Temat postu:
witam
HIHI no taki sobie jestem maly betonik
co do mojej nowej ashtangowej grupy - przewaza mlodziez w moim wieku i mlodsza, wiekszosc to dziewczyny, wiekszosc to studenci mojej uczelni, czyli uczelni artystcznej, a co za tym idzie wiekszosc czasu wolnego od zajec spedzajacy na paleniu papierosow i piciu piwa
lubie takie wyzwania
kiedy zaczynalam cwiczyc joge sama tak spedzalam swoj wolny czas
no w kazdym razie musze powoli. ale jednoczesnie nie musze uwazac na slowa, ani bac sie spiewania mantry, bo wiem, ze nie bede posadzona o herezje
grupa liczy ok 15 osob, i sa 3 osoby, ktore cwiczyly wczesniej joge, tzn maja swiadomosc o co mniej wiecej chodzi.
co wazne - maja otwarte umysly, dlatego juz teraz wiem, ze bedzie mi sie dobrze pracowac.
oczywiscie nikt nie zastapi mojej ukochanej krakowskiej grupy... ale patrze na tych ludzi ponad jezykiem i ponad wszystkim, i uwielbiam ich
Gość
Wysłany: Pią 11:40, 09 Lis 2007
Temat postu:
Ha! I tu Cie mam! Na wyznanie, ze jestes asztangowym betonem czekalem mianowicie od dawna, he, he.
Ja takze lubie sie posmiac i czesto dawalem temu upust nawet na wlasnych zajeciach. I tu wchodzimy na inny watek, wiec pozwole sobie, jak czas znajde, go zainicjowac.
No ale, Asiu, jak poszly te Twoje pierwsze zajecia? Napisz, jaka masz grupe (oczywiscie uczniow, a nie grupe krwi), bo to czesto determinuje sposob prowadzenia zajec.
Wracajac do watku glownego: Ze smutkiem niejakim zauwazylem, ze wstaje ostatnimi miesiacami pozniej, choc na tyle wczesnie, zeby wyrobic sie do pracy.
Fakt niezbity: Przed switem, kiedy wszystko jeszcze pograzone we snie, swiat jest tak cichy, ze najdrobniejszy ruch i najlzejszy oddech maja zwielokrotniona sile oddzialywania. Ma sie wrazenie, jakby sie cielo powietrze i wlasnorecznie kreowalo od nowa lepsza rzeczywistosc. Dobrze zaczac dzien od rzeczy madrych.
I odwrotnie: po dziewiatej mnie rowniez dopada jakas niechec. Dzien rozkrecony jest na dobre, nawet jesli nie krzataja sie ludzie, to ja sam krzatam sie i rozgladam po wlasnej glowie. Ale z tego rowniez powodu - podobnie jak Michal Q. - staram sie bezposrednio po wstaniu z lozka nie rozpraszac, tylko jak najbardziej ograniczyc poranne czynnosci na drodze ich rytualizacji.
Zaraz po wstaniu ide pod prysznic. Aha, jeszcze siku (bo nie zawsze pod prysznicem). Kurki nisko osadzone, wiec jest okazja do pierwszego sklonu. Potem, wycierajac nogi do sucha unosze je do gory, zeby nie schylac sie do nich. Potem juz tylko zeby i... hyc rozkladam mate (mate rozkladam w pokoju, a nie w lazience). Sprawdzam ja jeszcze krotko na okolicznosc obecnosci paprochow. I mozna zaczynac...
Vinyasa
Wysłany: Czw 21:12, 08 Lis 2007
Temat postu:
Marcinku, zgadzam sie z toba! jezeli ma sie wybor, nalezy wybrac na ciwczenia poranek
i bede bardziej radykalna (ja tak troche w duszy jestem ashtangowym betonem, do czego przyznaje sie bez bicia
- najlepszy jest wczesny poranek, tak miedzy 4 a 7 rano, kiedy wszyscy spia - jest cicho, mniejsze sa wibracje energetyczne z zewnatrz, latwiej jest zaglebic sie w praktyke. jest mi bardzo ciezko zaczynac praktyke po 9 rano - jest juz za pozno, jestem juz glodna, wszyscy juz wstali (a mieszkam z 6 glosnymi osobami w mieszkaniu). oczywiscie da sie, ale rano po prostu jest najlepiej
co do zajec po niemiecku - Marcinku, uczylam sie niemieckiego zanim wyjechalam do Austrii (4 lata w liceum+polroczny kurs w szkole jezykowej). w pierwszych dwoch tygodniach pobytu okazalo sie, ze nie umiem odroznic czasownika od rzeczownika w strumieniu zywej mowy wiedenskiego dialektu
nie rozumialam ANI JEDNEGO SLOWA. po roku rozumiem juz bardzo duzo, i austriacka odmiana niemieckiego bardzo mi sie podoba - jest mieciutka, plynna, wyrazy sa "okragle"
zajecia z jogi byly bardzo wesole, jak zwykle, bo ja troche blazen jestem i ciagle sie ze wszystkiego smieje (to jest efekt ashtangi tak z grubsza:) poniewaz nie znam niemieckiego bardzo dobrze, prosilam ludzi o pomoc, i wychodzily z tego rozne smieszne rzeczy
no i czuje sie jak ryba w wodzie, bo mam taka troche misje krzewienia ashtangi wsrod profanow
cieszy mnie, kiedy widze, ze ludziom sie podoba, ze na nich dziala, uwielbiam patrzec jak studenci robia postepy... takie male zboczenie zawodowe
sciskam wszystkich szalonych ashtangowcow
Jan C.
Wysłany: Czw 13:33, 08 Lis 2007
Temat postu:
Chcialem juz wczesniej sie poprawic, ale wspomniane trudnosci techniczne itp... ale nie bede sie tu roztkliwial nad swoja ignorancja...
Mianowicie: Tak, tak, jak najbardziej. Prosze bardzo i uprzejmie zapraszam, i sie poprawiam:
Rano jest ok i po poludniu jest ok. I o 3 w nocy tez jest ok
.
Sa rzeczy wieksze (ho, ho, duze wieksze) niz (nie)rozgrzany miesien. Jesli glowa madra, to kazda pora dobra. To tyle. Takie moje doswiadczenie zeszlo-niedzielne.
No a poza tym, wiadomix, Aniu S., nie urwiesz sobie glowy, zeby rzucic sie z rana na mate, jesli rozreguluje Ci to grafik dnia. Tzw. "ludzie pracy" po prostu nie moga sobie czasem pozwolic na luksus porannej praktyki. I ja to rozumiem. Wiec popoludnie - jak najbardziej. (Niech zyja "wolne zawody"!)
Mialem wczesniej na mysli sytuacje, w ktorej dobrowolnie rezygnujemy z porannej prakytki na rzecz popoludniowej. Hm... zaprawde, nie chce tu twardniec jak beton, ale wciaz uwazam, ze majac wybor, nalezy probowac rano.
No, Asiu, co z tymi lekcjami? Ja ostatnio spotkalem kilkoro Austriakow w Irlandii i przez kilka pierwszych chwil w ogole nie przyszlo mi do glowy, ze rozmawiaja w jezyku, ktorym - smiem powiedziec - jako tako wladam! Masakra i porazka! Przeciez tego nie idzie zrozumiec. A moze w Wiedniu ta bawarszczyzna lagodnieje? Ale to juz inny temat...
Vinyasa
Wysłany: Śro 13:42, 07 Lis 2007
Temat postu:
hihi troche trudno mi na razie prowadzic zajecia po niemiecku, ale idzie dobrze
jest przynajmniej smiesznie
a ja sie jednak stesknilam za uczeniem, wiec bardzo sie ciesze!!
słobak
Wysłany: Wto 20:42, 06 Lis 2007
Temat postu:
Jest jeszcze drugi problem. Załóżmy, ze rano nie mogę praktykować, bo jestem w podróży, albo oznaczałoby to redukcję snu do granic przekraczających już moje możliwosci. To co, mimo wszystko nie warto wtedy choćby po południu rozłożyć maty, jeżeli serducho się na nią wyrywa?
Ale, przyznaję, metafora porannego rozpalania ogniska jest strzałem w dziesiątkę!
PS: Asiu, a gdzie raport z odnowionej praktyki nauczycielskiej?
Vinyasa
Wysłany: Wto 18:19, 06 Lis 2007
Temat postu:
wlasciwie zgadzam sie z toba marcinku, tylko jedna rzecz - ludzie sa bardzo rozni. jednym rano sluzy innym nie. np nancy gilgoff cwiczy od lat popoludniu. wieczorem miesnie sa rozgrzane, i jest to troche pojscie na latwizne, ale jezeli ktos jest z natury slabej postury, albo ma taki a nie inny zegar biologiczny, to rano moze byc dla niego niemozliwe. nie mozna byc w tej kwestii betonem
co do efektow po cwiczeniu rano i wieczorem - niebo a ziemia. przede wszystkim jjezeli cwicze popoludniu, mam tyle energii, ze nie moge potem dlugo zasnac. ta energia jest po to, zeby uzytkowac ja w dzien.
dla mnie tez poranki sa najlepsze
pozdrawiam wszystkich
Gość
Wysłany: Czw 14:34, 01 Lis 2007
Temat postu:
Dzien dobry po raz pierwszy.
Roznice pomiedzy cwiczeniem porannym i wieczornym sa ogromne i wielorakie. Zarowno pod wzgledym synchronicznym, jak i diachronicznym.
Co najistotniejsze: Praktyka poranna jest jak rozpalenie ognia na caly dzien. Przy ogniu trzeba troche sie skupic, troche napracowac, trzeba sobie nan zasluzyc. Praktyka poranna jest logiczna i naturalna. Ustawia cialo i ustawia umysl prosciutko do Boga. A ustawiajac je - ustala i buduje dobra samskare. Polecam.
Praktyka wieczorna to dancing i lustrzane "zajaczki".
Sorry: taka jest moja opinia, mam nadzieje, ze nikomu nie sprawiam przykrosci.
Pozdrawiam z daleka i bliska.
ewula
Wysłany: Śro 20:19, 31 Paź 2007
Temat postu:
A czy czujecie różnice w efektach, ćwicząc rano i wieczorem??
michalq
Wysłany: Pią 15:48, 20 Lip 2007
Temat postu:
mam nieco inne podejście. nie kręcę się po mieszkaniu ;P
natomiast
po wyjściu / zejściu / zwleczeniu się / spadnięciu (*) z łóżka
( (*) niepotrzebne skreślić )
1. ubikacja
2. łazienka. w łazience minimum to: twarz, zęby i stopy. już wtedy jestem odpowiednio rozbudzony żeby się nie przewrócić robiąc np. trójkątasanę.
3. zaczynam powitania słońca zupełnie od niechcenia i na niewielkim luzie. po dwóch-trzech sztukach dociera do mnie że bez oddechu, driszti i band się nie da, więc elementy te zostają automatycznie wzmocnione, no i... się zaczyna! dalej prawie o nic się już nie potrzeba starać. samo idzie.
jedyne ewentualne kłopoty to efekty dnia poprzedniego albo kilku poprzednich. powody? zawsze te same:
późne (po 19) jedzenie, spożywanie paskudztwa wszelkiej maści, późne (po 23) położenie się do spania
Vinyasa
Wysłany: Wto 11:20, 17 Lip 2007
Temat postu:
kiedy sie budze rano, zawsze pojawia sie ta mysl -a mozeby tak jeszcze 5 minut...
tylko ze ja wiem juz, ze na poczatku mi sie nie chce, ale potem nigdy nie zaluje, ze wstalam:) wiedzac to latwiej mi jest sie poniesc z lozka. co do rozgrzania miesni... zawsze to powtarzam, ze nie mozna prosto z lozka wskoczyc na mate, bo to niestety konczy sie z reguly zasnieciem w pierwszej pascimattanasanie hihi
w zeszlym roku w wakacje, kiedy mialam czas, to robilam tak, ze wstawalm 4-5 rano, pilam zielona herbatke, bralam sobie cieply i zimny prysznic, czekalam nastepnie 20 minut zeby wysikac herbatke
krecilam sie po mieszkaniu tak gdzies pol godziny, zeby sie rozbudzic. to jest bardzo wazne.
zeby sie rano lepiej rozgrzac polecam bardzo nauli -jezeli nie umiesz jeszcze, to po prostu popraktykuj tak z 3 do 5 minut uddyjane bandhe. wazne jest zeby ja podnosic mocno, trzymac, a potem wypuszczac. mnie nauli zawsze daje energetycznego strzala, nawet kiedy jestem zupelnym porannym padalcem
a co do glodu -ja robie sie glodna dopiero kolo 9-10, wczesniej nie czuje glodu. ale co moge polecic znowu, to zeby napic sie zielonej herbaty, to glod jakos sam przechodzi
niektorzy nauczyciele nie polecaja rano zadnych "dopalaczy", a herbata jest uwazana za taki dopalacz. ale po pierwsze niekoniecznie musi to byc herbata, moze byc np herbatka owocowa, albo ziolka, albo woda z cytryna, albo zwykla woda. po drugie uwazam, ze nawet w lecie powinno to byc cos cieplego, zeby sie cieplej zrobilo w zoladku.
pozdrawiam
Ania
Wysłany: Pon 19:04, 16 Lip 2007
Temat postu:
Asiu, a powiedz jaka masz metode na to zeby sie rano mobilizowac z jednej strony nie tlumaczac sobie, ze w sumie to warto byloby jeszcze chwile pospac, a z drugiej - zeby miesnie byly juz na tyle rozgrzane zeby cwiczyc na wiecej procent swoich mozliwosci niz 50, a z trzeciej:) zeby glod nie wygrywal z praktyka:)
Vinyasa
Wysłany: Nie 11:43, 15 Lip 2007
Temat postu:
dla mnie najwazniejsze jest, zeby codziennie stanac na macie
w drugiej kolejnosci wazne jest, zeby bylo to o podobnej godzinie i zeby zrobic jak najwiecej. ale nigdy nie mowie sobie np."dzisiaj zrobie cala druga serie". zaczynam i obserwuje sytuacje. z reguly chce mi sie wiecej, dalej, jeszcze... ale czasami jest jakas niewidzialna przeszkoda (zazwyczaj w umysle), albo wszechogarniajaca slabosc
wtedy mowie sobie trudno, nie musze codziennie cwiczyc na 100% moich mozliwosci
jezeli z jakis powodow nie udalo sie rano, tez nie zloszcze sie na siebie, tylko cwicze wieczorem
zbudowanie regularnej praktyki porannej jest bardzo trudne. wiekszosc z nas prowadzi nieregularny tryb zycia, i stad to wynika. im dluzej cwicze, tym bardziej zdaje sobie sprawe z tego, ze moj tryb zycia chce jednak dostosowywac do mozliwosci praktyki
wiec walcze o to, aby miec wolny zawod
sciskam wszystkich
i powodzenia rano:)
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
deoxGreen v1.2 // Theme created by
Sopel stylerbb.net
&
programosy.pl
Regulamin