Ashtanga Yoga Forum
Praktykujący, zaciekawieni, zajawieni, żyjący ashtanga jogą:)
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj
Forum Ashtanga Yoga Forum Strona Główna
->
Ashtanga a inne aspekty życia
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
NIE
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Aktualności
----------------
Zajęcia
Warsztaty
Praktyka & Teoria
----------------
Asany
Problemy zdrowotne, kontuzje...
Nauczyciele
Czytelnia
Dieta, kulinaria, styl życia
----------------
Dieta, odżywianie, kulinaria
Ashtanga a inne aspekty życia
Administracja
----------------
Sprawy, pytania i prośby do admina
Różności
----------------
Tzw. Hyde Park
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Vinyasa
Wysłany: Śro 14:39, 14 Lis 2007
Temat postu:
ja tez chetnie poczytam. chcialam zauwazyc, ze jako gatunek homo sapiens czujemy sie -na razie- dosyc samotni, bo tylko ziemie znamy i tylko z innymi ludzmi mozemy rozmawiac. wedlug mnie to dlatego w zyciu najbardziej chodzi o ludzi, i wlasnie dlatego interesuje mnie to, co inni ludzie maja do powiedzenia. po za tym czesto jest to bardzo ciekawe
Jan C.
Wysłany: Śro 12:34, 14 Lis 2007
Temat postu:
To se czytaj.
słobak
Wysłany: Śro 12:27, 14 Lis 2007
Temat postu:
No. A ja se chetnie poczytam.
Jan C.
Wysłany: Śro 11:18, 14 Lis 2007
Temat postu:
No. Pewnie nie mielibysmy. Trudno.
słobak
Wysłany: Wto 20:34, 13 Lis 2007
Temat postu:
Z drugiej strony - gdyby Eliade poświęcił się życiu duchowemu, a nie intelektualnemu, to pewnie nie mielibyśmy w ogóle okazji zapoznać się z tym, co miał na temat jogi (i nie tylko) do powiedzenia.
Po to to WSZYSTKO, zeby każdy dzień był dobry.
Jan C.
Wysłany: Pon 18:50, 12 Lis 2007
Temat postu:
Wreszcie sie we wszystkim zgadzamy. Poza jedna, ale za to zasadnicza sprawa: Dlaczego dazenie do swietosci jest, Twoim zdaniem, pycha? Gdybys miala racje, to, na Boga, po co to WSZYSTKO? Pa(x)!
Vinyasa
Wysłany: Pon 18:37, 12 Lis 2007
Temat postu:
wiem wiem, ze tenis to byla metafora!!
ja tez walnelam metafore, tylko takie sa wlasnie minusy pisania -trudno wyczuc np ironie w glosie itp
no sa namietnosci, ktore moga rujnowac i burzyc, to jasne. ale tez dazenie do swietosci jest juz pycha. dlatego balans i umiar, i jeszcze raz balans i umiar
co do jakosci intelektualnych. rozumiem cie doskonale, poniewaz sama mam za soba studia humanistyczne - po pierwszym roku juz czlowiek watpi w to, czy ma to sens. miliony zapisanych stron, z ktorych nic nie wynika. mimo wszystko humanistyka jest rowniezt proba zrozumienia pewnych zjawisk, zmusza do myslenia, a to zawsze jest pozytywne.
sama wahalam sie pomiedzy uwielbieniem i pogarda, po obronie wypracowalam zdrowy dystans
Gość
Wysłany: Pon 13:27, 12 Lis 2007
Temat postu:
Hej Asienko! Tak, tak, wiem, do czego pilas tym ping-pongiem. Ale ten caly tenis wcale nie mial na celu porownania metod, technik czy dyscyplin.
To dobrze, ze sie nie zgadzasz, choc oczywiscie, gdybys sie zgadzala, byloby rownie dobrze.
Chcialem przez to tylko powiedziec, ze istnieja pasje, ktore wyniszczaja, rujnuja zamiast budowac, sieja wiatr itp. Nie mowie tu rzecz jasna o ping-pongu (z ktorym chyba juz musimy powoli skonczyc, zeby sie nam forum nie rozlazlo na jakies glupstwa), tylko o innych namietnosciach, ktorym czlowiek (swiadomie) poswieca sie lub (mniej swiadomie) ulega.
Eliade to geniusz. Troche zapatrzony w siebie, ale geniusz. Idac sciezka Ducha - a nie intelektu - osiagnalby wiele. Oczywiscie teraz sie wymadrzam (bo przeciez osiagnal wiele), ale tak to wlasnie czuje. Przestalem mianowicie (juz jakis czas temu) miec balwochwalczy stosunek do jakosci intelektualnych. I chwala Bogu za laske tego olsnienia!
Czasem po prostu szkoda mi wielu cennych ludzi, ktorzy wspieli sie na sam szczyt ludzkiej mysli, nie bardzo wiedzac jak potem stamtad zejsc. Nie mowie tu koniecznie o Eliadem, tylko znowu nawiazuje do kwestii namietnosci i slepej uliczki, w jaka niektore z nich moga - moim zdaniem - prowadzic. Nawet najpiekniejsza mysl jest tylko mysla, jesli nie przekuc jej na cos innego, co bedzie posiadalo prawdziwa wartosc.
Mam nadzieje, ze wyrazam sie jasno i nie gmatwam zanadto. W razie czego prosze o uwagi. Postaram sie jeszcze jasniej. Pa(x)!
Vinyasa
Wysłany: Pon 13:06, 12 Lis 2007
Temat postu:
Janku C
ping pong to bylo do twej ostatniej frazy ze pasja pasji nierowna i ze nie wszystkie prowadza do tego samego celu
a tak przy okazji to wcale sie z toba nie zgadzam
co do Eliade to wiem wiem
jestem fanka tego pana jeszcze od czasu liceum i przeczytala ja prawie wszystkie jego ksiazki
Jan C.
Wysłany: Pią 16:11, 09 Lis 2007
Temat postu:
O kurcze... Czyzbym naprawde porownal joge do ping-ponga? Dzie??? (jak mawia moj przyjaciel M.S.)
Ciesze sie, ze czytasz madre ksiazki, Asiu.
A tak na marginesie: Czy wiesz, ze Eliade wzial lacznie z 3 lekcje jogi na krzyz? Tym bardziej niesamowita jest dla mnie jego przenikliwosc i intuicja co do jogi. No bo sam joginem nie byl.
Pa(x)!
Vinyasa
Wysłany: Pią 15:20, 09 Lis 2007
Temat postu:
co do przeszkody w rozwoju - zgadzam sie. hatha joga to pokusa posiadania sprawnego ciala, to pozadanie nowych asan.. nawet jogin, ktory praktykuje wszystkie osiem ang w tym juz nawet pomniejsze formy samadhi (jest ich kilka, i przez wszystkie trzeba przejsc zanim osiagnie sie calkowite wyzwolenie) jest narazony na zgubne dzialanie ego, ktore odciagnac go moze od wyzwolenia. wg literatury wraz z praktyka pojawiaja sie tzw moce jogiczne - ktore pozwalaja czlowiekowi przekroczyc kondycje ludzka. bycie czlowiekiem-bogiem to bardzo silna pokusa. nawet pragnienie samadhi jest pokusa i zwodzeniem, poniewaz jest zlamaniem bezpragnieniowosci, do ktorej dazy jogin. filozofia jogi jest wiec troche przewrotna.
dla mnie asana to tylko trzeci stopien jogi. jezeli zaczne kiedykolwiek cwiczyc 3 serie, zaczne rowniez praktykowac kolejny stopien, pranayame. 3 seria jest pewna bariera.
na pewno nauczyciel asan nie jest wystarczajacym przewodnikiem duchowym (byc moze sa tacy, chociaz np nancy gilgoff sama przyznala, ze nawet Guruji jest dla niej tylko nauczycielem asan, a nie guru).
zgadzam sie, ze asana tylko pomaga wzniesc sie na inne poziomy.
co do pasji ktore sa sobie nie rowne. uwazam, ze wiele jest drog do tego samego celu - ale mowie o drogach duchowych. porownywanie jogi z ping pongiem uwazam Marcinku za mylenie porzadkow (ontologicznie rzecz biorac). joga jest bliska zarowno filozofii buddyjskiej jak i mistyce chrzescijanskiej, czy tez duchowosci w innych religiach. elementy jogi mozna odnalezc w wielu tradycyjnych systemach religijno-filozoficznych (polecam Mircea Eliade "Joga. Niesmiertelnosc i wolnosc"). i nie uwazam, zeby joga byla lepsza od innych. nie uwazam tez, ze dzieki cwiczeniu jogi stoje wyzej niz profan. stoje w tym samym miejscu, moze tylko czuje wiecej, albo glebiej zanurzam sie w rzeczywistosci samej, probujac ja odklamac, bo prawda to wolnosc. nie wiem, do czego to wszystko prowadzi. ale dzien za dniem joga mnie zadziwia. wiec praktykuje i czekam, i obserwuje.
dlatego tez uwazam, ze mozna stworzyc szczesliwy zwiazek jogin-niejogin. gdybym byla mniszka, ktora medytuje calymi dnaimi na skale gdzies w tybecie, moglabym pograzac sie w ascezie, i wtedy wystrzegalabym sie wszelkich zwiazkow, a tym bardziej z profanem. ale tak naprfawde praktyka jogi wzbudza milosc do ludzi, a przede wszystkim do tych, ktorzy nie praktykuja.
a partnera zawsze mozna zachecic do jogi
ufff... koniec wywodow
Jan C.
Wysłany: Pią 12:30, 09 Lis 2007
Temat postu:
Dzien dobry. Przyznaje, ze jestem lekko zaskoczony, ze cala ta rozmowa toczy sie poniekad torem seksualnym, ktory, jak Asia slusznie zauwazyla, jest tylko jednym z aspektow w zwiazku. Ale widac - jak mowia ludzie obyci w temacie - "Majtki nie pokrzywy!"
A czy osoby praktykujace joge wolne sa od ego? Ale skadze! Zaryzykowalbym twierdzenie, ze moga byc na rozne tego typu wplywy nawet bardziej narazone. Zwlaszcza o hatha jodze mowi sie (przy czym mam tu na mysli wypowiedzi prawdziwych mistrzow, m.in. Bhagavana Nityanandy i Paramahansy Yoganandy), ze hatha joga moze byc przeszkoda w rozwoju.
Nie mam powodu, by im nie wierzyc. Wielu bylo (i jest?) oswieconych mistrzow jogi, ale - na Boga - pokazcie mi jogina, ktory wyrwal sie z samsary za pomoca praktyki samej tylko asany! A moze jednak znacie takich? Miejmy to juz za soba: Pattabhi Jois nie sprawia na mnie wrazenia istoty doskonalej. Przykro mi to mowic, ale dzis wiem, ze
sama tylko
hatha joga do tego, co Pisma nazywaja "stanem jogi", raczej nie prowadzi.
Nie mniej i tu bumerangiem powracamy do wlasciwego watku: Nawet hatha-jogin stoi na innym stopniu rozwoju niz osoba, ktorej pasja jest tenis ziemny. Spotkanie takich dwoch osob na poziomie zwiazku moze byc wielorako trudne. Tenisista bedzie odbijal pileczke i oczekiwal, ze jogin wlaczy sie do jego ambicjonalnego squasha. Nic z tego, bo jogin pozostanie bierny, a to z kolei wyzwolic moze u partnera cala game niepozadanych reakcji, ktore sa wynikiem jego podstawowych zalozen, roznych od zalozen osoby praktykujacej joge.
Pasja pasji zatem nie rowna i nie wszystkie one jednak prowadza do tego samego celu, rozniac sie tylko droga, ktora nalezy przebyc. Tak se mysle.
Pa(x)! - M.
słobak
Wysłany: Czw 21:57, 08 Lis 2007
Temat postu:
Teraz to ja wyszłam na ashtangowego betona, tylko w drugą, wichrzycielską, stronę
Ot, takie zboczenie zawodowe, żeby się co do zasady nie zgadzać i dyskutować, choć w gruncie rzeczy, zgadzam się w pełni;)
I przy okazji - Asiu, będziesz przez parę pierwszych dni nowego roku w Krakowie? dajmy na to 2-5? Przydałoby się pocwiczyć pod Twoim okiem.
Vinyasa
Wysłany: Czw 21:50, 08 Lis 2007
Temat postu:
chcialabym jeszcze dodac, ze seks seksem, ale wazna jest rowniez sprawa emocji, sfera duchowa. druga seria miala na mnie niesamowity wplyw - udalo mi sie odblokowac w sposob po prostu niesamowity, co przeszlo moje najsmielsze oczekiwania. otworzyla mi sie jakas klapka
dzieki temu przezylam z moim partnerem kosmiczna euforie milosna...
"swiatlo jogi" ma zbawienny wplyw nie tylko na tych, ktorzy joge uprawiaja, ale takze na tych, ktorzy sa obok i z nimi wspolzyja (nie tylko seksualnie:) taki bardzo prawdziwy banal: to, co dajesz drugiej osobie, wraca do ciebie, czasami ze zdwojona sila. dzieki jodze mozesz dac wiecej.
namaste
Gość
Wysłany: Czw 21:43, 08 Lis 2007
Temat postu:
Znikąd pomocy:)
Mimo to:
1) tego czy seks z partnerem uprawiającym jogę spełnia wszystkie wymagania postawione przez Marcina, żadne z nas nie sprawdziło, ergo - są to nasze pobożne życzenia
2) bardziej ogólnie - joga jako jedyna droga duchowego rozwoju? bo taki możnaby wysnuć wniosek z podziału: ludzie uprawiający jogę / reszta swiata. Czyżby wśród joginów nie brakowało ludzi o rozdmuchanym ego? Wszyscy się z nim codziennie zmagamy. Granice według których ludzie się parują przebiegają chyba jednak inaczej.
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
deoxGreen v1.2 // Theme created by
Sopel stylerbb.net
&
programosy.pl
Regulamin