Ashtanga Yoga Forum
Praktykujący, zaciekawieni, zajawieni, żyjący ashtanga jogą:)
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj
Forum Ashtanga Yoga Forum Strona Główna
->
Asany
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
NIE
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Aktualności
----------------
Zajęcia
Warsztaty
Praktyka & Teoria
----------------
Asany
Problemy zdrowotne, kontuzje...
Nauczyciele
Czytelnia
Dieta, kulinaria, styl życia
----------------
Dieta, odżywianie, kulinaria
Ashtanga a inne aspekty życia
Administracja
----------------
Sprawy, pytania i prośby do admina
Różności
----------------
Tzw. Hyde Park
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Vinyasa
Wysłany: Czw 9:54, 12 Lip 2007
Temat postu:
no sprawa tak wyglada u mnie: kiedy cwicze bardzo rano, wole jednak zrobic przynajmniej polowe pierwszej serii zanim zaczne druga, bo wtedy lepiej mi sie robi kapotasane
dla mnie kapotasana jest latwa, sama sie lapie za piety, bardzo ja z reszta lubie. no ale robie ja tez juz dlugo, z 1,5 roku. na poczatku to przeciez balam sie upasc do tylu i lapalam sie za palce u nog
klopoty mam ze wskakiwaniem do bakasany, moj zadek wciaz jest ciezki
potem problemy mam z pincha mayurasana, bo zwyczajnie mam w niej pietra
karandavasana to oczywyscie zmora
ale postanowilam do niej podejsc stopniowo, wiec najpierw ucze sie zaplatac lotos w pinchy. i wogole nie rozumiem tego -bo w staniu na glowie zaplesc lotos to jest bulka z maslem, a w pinchy to jest dopiero meksyk!!
kolejny klopot mam w mayurasanie, za chiny nie moge uniesc prostych nog, zgiete owszem, ale tez nieduzo
ale to ponoc tylko sprawa sily ramion, wiec dzielnie czekam
oczywyscie moja nakrasana wyglada jak zdychajacy krokodyl
ale to tez tylko sila, wiec czekam
dalej wlsaciwie pozycje sa latwe. tylko stania na glowie moga przysparzac klopoty. co do "pod gore ale powoli" to tez stosuje ta zasade
jak masz jakies wnioski i przemyslenia co do poszczegolnych asan to dawaj
chetnie podyskutuje
namaste
Jan C.
Wysłany: Śro 11:46, 11 Lip 2007
Temat postu:
Aaa, to podobnie nam się obojgu kula... Bo ja też długo robiłem z nakazu Lino 1,5 serii i zmęczyło mnie to, więc ucieszyłem się, że Basia kazała mi robić już tylko drugą do Pinćy. Wcześniej na hurra rzuciłem się za namową mojej nauczycielki z Poznania (może jednak nie tak na hurra, bo nie byłem do tego zbytnio przekonany) na intermediate, więc poznałem ją jako tako w całości. Zawsze to nowe doświadcznie. Tak więc teraz cyzeluję tę ponad połowę drugiej i jest to bardzo OK. Wszystko w myśl haiku: "Wspinaj się ślimaku na górę Fuji / Tylko powoli / Powoli."
Kapotasana i Supta Wadźrasana są oczywiście meksykańskie, przełomowe. Zrobiłem zresztą takie proste zestawienie w Excelu, porównanie 1. i 2. serii właśnie do Garbha Pindasany / Supta Wadźrasany. Ciekawe wnioski, o których napiszę Ci, jeśli zechcesz.
Na razie kończę, idę napawać się słońcem, które wreszcie wróciło na wrocławski Rynek. W sobotę wyjeżdżam na warsztaty na Węgry, zobaczymy, jak tam radzą sobie nasi bratankowie. Pozdrawiam dużo! - m.
Vinyasa
Wysłany: Śro 11:03, 11 Lip 2007
Temat postu:
witam Marcinie
ja... wrocilam do polowy drugiej serii
emailowalam z basia w sprawie karandavasany, i doszlam do wniosku, ze dopoki nie opanuje przynajmniej w stopniu podstawowym tej asany to nie ma sensu isc dalej... ale z drugiej strony ciesze sie, ze porobilam sobie clala druga seria, to byl taki wypoczynek od pierwszej serii.. troche mnie meczylo caly czas 1,5 serii.. bo ja juz przeciez dlugo na tym stoje..
ale spoko, nigdzie mi sie nie spieszy
sciskam mocno i powodzenia w praktyce!!
Gość
Wysłany: Wto 14:10, 10 Lip 2007
Temat postu:
Tak, tak, tak, Asiu, ja jestem już chyba po brzegi wypełniony teoretycznymi wyjaśnieniami zejścia do ćaturangi. Przenieść ciężar na przód, wychylić się, a nawet wygiąć w banana... itd. Ale do praktyki nie ma się to u mnie nijak, niestety. Lino zostawił mnie z tym w marcu, Basia pomogła w maju w wielu rzeczach, ale wciąż jest to dla mnie kres drugiej serii, poza który nie wychodzę, bo nie dostałem zachęty.I dobrze. I tak całość zajmuje mi ponad 1,5h.
Przesyłam Ci sto pozytywnych emotikonów plus jedną osobistą buźkę! Dzięki za wnik!
Vinyasa
Wysłany: Nie 21:42, 08 Lip 2007
Temat postu:
Marcinku witam najgorecej
rozczaruje cie, ale o spadaniu z pinchy do czaturangi nawet nie marze
z tych stan na glowie, ktore sa na koncu drugiej serii nie spadam do czaturangi, ale to kwestia strachu, bo to jest oczywiscie wykonalne. mysle ze mozesz pocwiczyc wlasnie te stania. jest tam takie jedno stanie, gdzie rece leza tak jak do pinchy, i opiera sie ciezar na nich i na glowie. i z tej pozycji ludzie skacza do czaturangi. postaram sie zaobserwowac jutro jak oni to robia
no w kazdym razie zycze powodzenia:) to jest dla mnie na razie wyzsza szkola jazdy
ja walcze zeby zaplatac w pinchy lotos i nie spasc (z loskotem) na pysk
pozdrawiam
aha, co mi powiedzial borys, to zeby przy spadaniu (z loskotem) starac sie przeniesc ciezar bardziej na rece
to jest ponoc kluczowe w tych pozycjach
ale ja jeszcze tego nie kumam
Jan C.
Wysłany: Śro 14:19, 04 Lip 2007
Temat postu:
Dzię dobry. Tym razem z pytaniem, pewnie - zapewne do Asi, jeśli jest akurat w okolicy sieci albo wręcz złapana w niej jak ryba. Jednak nie o Matsjasanę mi wcale chodzi, lecz o Pinćę, a konkretnie, jak spaść z niej do ćaturangi. Od marca nad tym się biedzę i - szczerze mówiąc - nie mam pomysłu, jak tego dokonać. Przede wszystkim nie widzę najmniejszej szansy oderwania łokci od ziemi w momencie, kiedy ciało spada (z impetem) w dół. Jak to zrobić??? Podobnież nie jestem w stanie unieść w tejże chwili całych rąk i przełożyć ich do pozycji ćaturangi, aby tam czekały na spadającą (z łoskotem) resztę, jak czynią niektórzy. Szto djełat??? Hilfe. (Bez wykrzyknika, ale ze stosowną powagą na obliczu). - M.
Vinyasa
Wysłany: Pią 16:12, 04 Maj 2007
Temat postu:
no druga seria jest wedlug mnie "magiczna"
backbendy byly dla mnie upiorone, teraz kapotasana to moja ulubiona pozycja
czuje sie w niej taka "otwarta"
hihi z reszta taki jest cel backbendow -otworzyc klatke piersiowa, pobudzic Anahate (czwarta czakre)
a smiechawka to rzecz normalna w drugiej serii -bo dziala na uklad nerwowy, odstresowuje go i oczyszcza
ja zawsze po dwi pada sirsasanie mam smiechawke
ale pierwsza polowa drugiej serii nastawiala mnie raczej wojowniczo
namaste
anek
Wysłany: Śro 16:44, 02 Maj 2007
Temat postu:
No, ja to na razie dopiero kilka pozycji liznęłam. Na razie raczej nędzne próby, poza ustrasane albo jakies jej drobne modyfikacje sie nie zapuszczam.
myślę, że najpierw powinnam jeszcze duuużo popracować nad moją pierwszą serią.
tzw backbendy idą mi na razie dosyć opornie, choć przyznam że sam mostek po tych morderczych próbach zaczął mi sprawiać zaskakująco dużo przyjemności...
w ogóle to przy próbach pozycji z drugiej serii dostawałam ostatnio dziwnych niewytłumaczlnych śmiechawek. nie wywołanych śmiesznością sytuacji tylko jakoś tak, z radości chyba, czy co?
fajnie było
Vinyasa
Wysłany: Sob 19:02, 28 Kwi 2007
Temat postu: druga seria
cześć!!
teraz z kolei z drugiej serii
które pozycje ćwiczycie? na jakiej pozycji i na ile zatrzymał was nauczyciel?
przez pół roku Radek trzymał mnie na Ustrasanie, potem przez kolejne pół roku Basia trzymała mnie na Dwi Pada Śirsasanie. Borys (mój obecny nauczyciel) przez dwa tygodnie trzymał mnie na Pincha Mayurasanie
za najtrudniejszą uważam oczyiwście Karandavasanę -bez pomocy jest dla mnie na razie nieosiągalna
pozdrawiam
namaste
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
deoxGreen v1.2 // Theme created by
Sopel stylerbb.net
&
programosy.pl
Regulamin